top of page

Rowerowy Szlak Wokół Tatr i Velo Dunajec

Przejechać rowerem Tatry to na pewno wyzwanie. Na szczęście nagroda jest adekwatna do wysiłu a są nią wspaniałe widoki i satysfakcja ze postawienia swojego kołowego rumaka na przeciw wszystkim trudnościom wyprawy. Jak wygląda szlak rowerowy wokół Tatr, na co uważać, gdzie spać - tego wszystkiego dowiesz się poniżej.


Rowerowy Szlak Wokół Tatr - Podróże z Maciejem

Wstęp Od kilku lat plany na pokonanie owej trasy przelatywały w pobliżu, ale z uwagi na myśl o przewyższeniu, które trzeba pokonać nigdy nic z tego nie wychodziło. Do czasu, a dokładniej to sierpnia 2020.

Przygotowania Istotną sprawą jest dostanie się na szlak. Ja wybrałem opcję dojazdu pociągiem do Nowego Targu, skąd umownie zaczyna się pętla. Połączeń jest sporo, ale warto kupić bilety na rower dużo wcześniej, gdyż w pociągach nie ma za wielu rowerowych miejscówek. W ramach przygotowań uzbroiłem rower w dwie sakwy, małą torbę na kierownicę oraz torebkę na ramę do włożenia telefonu i śledzenia mapy. Zabrałem ze sobą namiot i arsenał do spania, kuchenkę, zapas jedzenia, lornetkę, ubrania, ładowarkę solarną i garść elektroniki do uwiecznienia całej wyprawy. Światełka, kask, bidon, łatki, pompka, klucz do łańcucha i zestaw kluczy też. Przed wyjazdem zaznaczyłem na mapie potencjalne miejsca do spania, jak kempingi, wiaty itd.

Trasa Ślad trasy w gpx lub kml na telefonie to obowiązek, gdyż na znaki na pewnych odcinkach nie ma co liczyć. Ja użyłem aplikacji maps.me a ślad trasy znalazłem w Internecie. Szlak wokół Tatr to zbór różnych szlaków, ale można bez problemu znaleźć ślad głównej pętli. Ja główną pętlę modyfikowałem już w trakcie jazdy a do modyfikacji zaliczyło się.

1. Pominięcie niewygodnej jazdy przez Słowackie miejscowości i ruchliwe ulice na rzecz jazdy przez Zuberec spokojniejszą drogą i bycie bliżej Tatr Zachodnich.

2. Ominięcie miasta Poprad na rzecz pojechania do Strbskiego Plesa (możliwość wejścia na rysy) a potem jechania bardzo blisko gór. Wymagany ciężki podjazd ale potem kilkanaście km z górki.

3. Ominięcie końcowego odcinka szlaku po polskiej stronie i wskoczenie na velo Dunajec w Niedzicy.

Rowerowy Szlak Wokół Tatr - Mapa

Dojazd Zdecydowałem się na dojazd pociągiem z Rzeszowa przez Kraków do Nowego Targu. Dobrze mieć na uwadze, że zdobycie biletu na rower w pociągu w okresie wakacji coraz bardziej zaczyna graniczyć z cudem więc niezbędna jest jak najwcześniejsza rezerwacja.

Ekwipunek Rower wyposażyłem w 2 tyle sakwy, przednią torbę na kierownicę, mocowanie telefonu z gps na ramę.

Mój rower był wyposażony we wszystko co potrzeba do niezależnej wędrówki na 2 kółkach. Wziąłem namiot, śpiwór, matę do spania, kuchenkę oraz zapas jedzenia. Ubrania na deszcz i upał. Jedna para butów oraz klapki. Zestaw do prania, mycia. Przybory do naprawy łańcucha i dętek. Trochę elektroniki.

Prowiant Większość posiłków robiłem w obozie bazując na kaszy kus kus i puszkach z rybami czy konserwami. Przydały się też suszone warzywa które wrzucałem do wrzątku i po chwili robiły się z nich większe kawałki. Batoniki i wodę kupowałem na bieżąco, lub tankowałem, gdzie uznałem za stosowne. Tankowania w rzekach nie polecam po tym jakie konsekwencje mnie spotkały. Warto zatrzymać się w knajpach, zwłaszcza na Słowacji, gdzie zjeść można nowości, a i cena jest przystępna. Smakowała mi szczególnie zupa czosnkowa z grzankami. Piwerko wieczorem to obowiązek.

Bryndzowe Haluszki ;D

Karta Menu z cenami na polu namiotowym na Słowacji

Noclegi Zależnie od opcji noclegu, która wybierzemy warto zobaczyć możliwość wcześniej i zaznaczyć je na mapach. Ja miałem zaznaczone kempingi na Słowacji i przyznam, że nie ma ich za dużo, a praktycznie nie istnieją kempingi u kogoś w domu czy w mniejszych ośrodkach. W Polsce pod tym względem jest zupełnie inaczej i z reguły nie ma problemu ze znalezieniem większego czy mniejszego pola namiotowego. W Słowacji warunki w kempingach są wspaniałe. Toalety, prysznice, duże pola. Za nocleg płaciłem około 6 euro plus 50 centów za prysznic. W Polsce w Niedzicy zapłaciłem około 30 zł. To bardzo dobra cena. Spanie na dziko wychodzi dobrze, ale tu tez warto zaznaczyć miejscówki wcześniej na mapach. Wszystko po to, żeby nie tracić czasu na szukanie ich później, kiedy człowiek głodny i zmęczony i brudny.


Nocleg w namiocie w Zubercu

Dzień 1 - Dzień w deszczu

Nowy Targ - Czarny Dunajec - Trstená - Podbiel - Zuberec (nocleg) Pierwszy dzień trasy zaczął się około 11 w Nowym Targu przywitany przez mocny deszcz. Mimo niekorzystnej aury wyruszyłem. Pierwsze km ścieżki aż do granicy ze Słowacją i trochę dalej biegną elegancką niezależną ścieżka rowerową posadowioną na starym nasypie kolejowym. Jest to najlepszy odcinek całej trasy pod względem nawierzchni. Co chwile wiaty i przystanki a nawet sklepy rowerowe. Po słowackiej stronie natomiast do tego wszystkiego dochodzą punkty widokowe z opisanymi wzniesieniami. Trudno jechać dalej, przy takich widokach. Niestety tego dnia ja widoków nie miałem bo cały dzień zdominowany był przez deszcz. Kiedyś tam wrócę, bo odcinek jest tak fajny, że można go zrobić jako jednodniową wyprawę. Po zjechaniu ze ścieżki w miejscowości Trstená wszystko odwraca się do góry kołami. Znikają oznaczenia a droga wiedzie po głównej bardzo ruchliwej drodze lub po zakamarkach miejscowości. Więcej czasu może zejść na odnajdywaniu trasy niż na samej trasie. Po kilku kilometrach w tym stylu decyduje się zrobić pierwszą modyfikację i w miejscowości Pobiel skręcić w kierunku Zuberec, podjeżdżając bliżej w kierunku Tatr Zachodnich. Miałem uczucie, że Słowacy na siłę przeprowadzili rowerowy szlak wzdłuż Orawy, aby turyści zawitali w przydrożnych miejscowościach. Pomysł dobry ale wykonanie chujowe. Do Zubereca docieram wieczorem. Trudno znaleźć pole namiotowe a ceny na bookingu sięgają nieakceptowalnych poziomów. Miejscowość jest jakby wymarła. Szczyt sezonu a ludzi prawie nie widać. Cicho i głucho. Po poszukiwaniach znajduję w końcu wiatę przy rzece z dogodnym miejscem na namiot. Deszcz mija, a lokalsi wieczorem częstują mnie piwkiem. Pałka się przegina i od tej pory wszystko zaczyna mi sprzyjać. Dzień w deszczu był dość trudny. W obawie o przemoczenie jedynych butów jechałem większość trasy w klapkach, co nie było złym pomysłem. Strój przeciwdeszczowy dawał radę, ale nie była to za wygodna jazda. Dodatkowo brak widoków i wszechobecna szarość i wilgoć wystawiły na próbę moją wolę przejechania szlaku.


Słynna wiata w okolicy Czarnego Dunajca (obowiązkowe miejsce na zdjecie)

Dzień 2 - Witamy w Tatrach

Zuberec (nocleg) - Liptovský Mikuláš - Liptovský Hrádok - Kráľova Lehota - Štrba- Tatranská Štrba (nocleg). Rankiem przede mną zabłysnął inny świat. Ciepłe słońce przebiło się przez drzewa i ogrzało namiot. Kąpiel w pobliskiej górskiej rzece i śniadanko w obozie ustawiło mnie do działania na cały dzień. Podróż rozpocząłem od mocnego podjazdu z Zuberca w kierunku jeziora Liptovskiego. To było pierwsze zmierzenie się z Tatrami. Na początku podjazdu była tragedia, ale nie prowadziłem roweru. Potem opracowałem system oddychania i tempo pedałowania, które pozwoliło mi powoli piąć się w górę. Spocony i dyszący w końcu stanąłem na przełęczy z widokiem na Tatry zachodnie, jezioro, górskie wioseczki i lesiste pagórki.

Rumak po wdrapaniu się na pierwsząprzełęcz za Zubercem

Następnie przyszedł zjazd i po chwili byłem już nad jeziorem. Wskoczyłem znowu w sieć słowackich miejscowości i zawikłanych dróg, w jednej z nich opędzlowałem obiadek w innej wypoczywałem w upale nad brzegiem rzeki. Trasa między miasteczkami była praktycznie bez grama cienia. W Liptowskim Hardoku wjeżdża się na pola i łąki a zaraz potem w lesistą dolinę Tatr Niżnych, która okazała się niezwykle przyjemną i spokojną drogą w cieniu z kilkoma miejscami do zatrzymania. Po wyjechaniu z doliny Tatry odsłoniły się już w całej okazałości. Najlepsze widoki wypadu. Zielone pagórkowate łąki a na ich tle szare lśniące góry. Tego nie zobaczysz nigdzie indziej w okolicy. Z tymi widokami dojechałem aż do miasta Strba. Tutaj miałem opcję albo trzymać się miasteczkowej trasy w kierunku Popradu wg głównej pętli, albo pojechać w górę w kierunku Gór i Strybskiego Plesa. Zdecydował nocleg. Udało mi się namierzyć pole namiotowe W Tatrzańskiej Strbie, która była po drodze do góry. Po doświadczeniach pierwszej nocy z szukaniem noclegu postawiłem na wygodniejszą opcją pola namiotowego z jego całym zapleczem sanitarnym a nawet knajpą. Dobrze wspominam ten pobyt, bo jedzonko było eleganckie, piwerko też. W spokoju ducha łatwiej mogłem zregenerować się przed kolejnym dniem. Drugi dzień wprowadził mnie w rowerowy cykl. Tatry wyglądały najlepiej przed zachodem słońca i warto znaleźć sobie dobry punk widokowy na ten czas, lub rozłożyć się gdzieś na rozległych łąkach w okolicy Strby. Rowerowy dzień warto skończyć wcześniej niż to możliwe, żeby podziwiać okolicę leżac już na materacu najedzonym i umytym.


Najlepsze widoki na Tatry na szlaku. Okolice Strby

Dzień 3 - Wzloty i upadki

Tatranská Štrba (nocleg) - Štrbské Pleso - Starý Smokovec - Tatranská Lomnica - Tatranská Kotlina - Osturňa - Niedzica - Sromowce Wyżne (nocleg).

Na początku dnia czekał mnie największy podjazd wypadu do Strbskiego Plesa na około 1350m n.p.m. Zjadłem go bez większych problemów, aż sam się zdziwiłem. Objechałem miejscowość oglądając góry z niewielkiej odległości. Zastanawiałem się przez chwilę czy może by nie wyskoczyć na Rysy i zrobić sobie dzień przerwy. Zdecydowałem się jednak jechać dalej. Droga była przez następne kilkanaście km wzdłuż głównej średnio ruchliwej drogi, ale z widokami. Po podobnej strasie porusza się też pociąg kursujący przez podtatrzańskie miejscowości. Mogłem podziwiać Gerlachy i inne istotne wzniesienia. Lornetka w ekipunku czekała wlaśnie na te chwile.

Strbskie Pleso zdobyte. W tle Ryski.

Zatrzymałem się w Starym Smokowcu, który architekturą odstaje od reszty mijanych przeze mnie miasteczek. Czuć i widać starą drewnianą zabudowę. Potem dalej, przez Tatrzańską Łomnicę aż do Tatrzańskiej Kotliny na Wschodzie Tatr.


Pan Gerlach (po lewej) i widok na górecki

W Tatrzańskiej Kotlinie wskoczyłem na główną pętlę i zarazem główną drogę prowadzącą do Polski. Na tej trasie są do wyboru dwie opcje. Pierwsza to jazdą główną, ruchliwą, ale asfaltową drogą. Druga to jazda po większości żwirowej i falującej ścieżce rowerowej przez las. Nie wiedząc co mnie czeka trzymałem się ścieżki rowerowej, choć w końcowym odcinku zjadła ona moje wszystkie siły. Pokonywać jej kolarką raczej nie polecam, gdyż na końcu jest to prawie pieszy szlak górski. To na pewno dobra opcja, gdy nic nas nie goni a cały rower nie ugina się pod ciężarem załadunku. W tym momencie zaczął się też najcięższy podjazd wypadu oraz zacząłem odczuwać problemy spowodowane dużą ekspozycją na słońce, lub efekty picia wody ze strumyków. Mocny kryzys zaczął się po południu. Miałem wrażenie że zaraz przewrócę się z rowerem i już nie wstanę a za kilka lat wyrosną na mnie konopie. W pewnym etapie zobaczyłem kamienną plażę nad brzegiem rzeki w cieniu. Położyłem się jak stałem i przez najbliższe pół godzinny leżałem jak zabity. Przez najbliższe 2 godziny później mierzyłem się z jeszcze z podjazdem aż wdrapałem się na około 1200 m n.p.m. Dwa tego typu podjazdy w dzień to było stanowczo za dużo. Sama trasa wschodem Tatr to ciekawa, bogata przyrodniczo ścieżka. Jest kilka miejsc na postój i obiadek. Niestety będąc tam myślałem tylko o tym, że jak najszybciej ten dzień zakończyć. Zjazd okazał się długi i widokowy. po dobrej asfaltowej drodze bez samochodów. Odżyłem.

Zjazd w kierunku Osturnii

Przejechałem przez wieś Osturna, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Tak ładnej wioski dawno nie widziałem. Po betonowych płytach przez granice. Jestem znowu w Polsce. Na nocleg zajechałem do Niedzicy a dokładniej do Sromowiec Wyżnych na pole namiotowe. Poszedłem spać o 20 z nadzieją, że rano wstanę jak nowy. W tym dniu było wszystko. Widoki, super trasa, wzrost kondycji, potem załamanie wszystkiego, skutkujące tym, ze ledwo dotarłem na nocleg. Jest co wspominać.


Dzień 4 - Velo Dunajec

Sromowce Wyżne (nocleg) - Sromowce Niżne - Czerwony Klasztor - Szczawnica - Krościenko nad Dunajcem - Stary Sącz

Noc była niespokojna. Ale rano jako tako się poprawiło. Zdecydowałem, że nie zamykam pętli ostatnimi 20 km i nie kończę trasy w Nowym Targu tylko wskakuję na Velo Dunajec, przejadę najładniejsze miejsca trasy i skończę dzień gdzieś w okolicach Starego Sącza przy linii kolejowej, która dotrę do Rzeszowa. Przełom Dunajca przez Pieniny pokonywałem już wcześniej i pieszo i górlaską łódką. To niezwykle widokowa trasa. Strome skały sąsiadują z brzegiem rzeki. Góralskie tratwy dodają klimatu, a Trzy Korony błyszczą nad wszystkim. Tak jest, ale nie w sobotę w sierpniu. Mój błąd, że zapchałem się w to wąskie gardło w takim czasie, ale dobrze było zobaczyć Pienińskie szczyty i rzekę właśnie tam.


Pocztówkowy widoczek na Trzy Korony i Dunajec

Przeciąłem następnie szybko przez Szczawnicę i wskoczyłem na dość dobrą ścieżkę w kierunku Krościenka. Skończyły się tłumy, Dunajec został. To za Krościenkiem można cieszyć rzeką bez tłumów, jest kilka miejsc na zejście od wody, ogrom mostków. Ścieżka rowerowa na zmianę prowadzi po głównej drodze a potem wpada na jakiś czas w miejscowość i jedzie się świetnie przez wioseczki. To już nie tak turystyczne rejony a wiec jest sporo miejsca. Na zatrzymanie, biwak, kąpiel i inne cuda.


Dunajec i rowery szlak Velo Dunajec

Po południu dotarłem to Starego Sącza kończąc wyprawę. Ostatni dzień nie był już tak spektakularny, szczególnie po tym co zobaczyłem w poprzednich dniach. Velo Dunajec najeżała by się dlatego osobna wyprawa. Opisując odcinek, który pokonałęm to w moim odczuciu brakowało na nim trochę zadupia, które dopiero zaczęło się pojawiać dalej od Szczawnicy, Widokowo to ponad przeciętne miejsce na jazdę rowerem. Całą robotę robi rzeka, któa toruje sobie drogę przez góry. Warto wspomnieć, że Velo Dunajec to szlak po któym jedzie prawie cały czas z góki biorąc pod uwagę zaczynanie go w Nowym Targu.


Video relacja z wyprawy




bottom of page